Poniedziałek w IV tygodniu Wielkiego Postu - 11 marca 2023, godz. 18:00

 

Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego
(Ojcowie Franciszkanie Konwentualni)
ul. Franciszkańska 2 (Wzgórze Przemysła)


Kościół stacyjny w Rzymie: 
Bazylika Czterech Koronatów (Ss. Quattro Coronati al Celio)
Stacja u Czterech Koronatów


Intencja: O łaskę wytrwania w sakramentalnych postanowieniach dla młodych małżonków


Z ogłoszeń parafialnych:
Brak


Źródło: www.poznan.franciszkanie.pl


Refleksja Ludmiły Puzanowskiej (2023)

 Jak w chaosie codzienności znaleźć szlak spełniania sakramentalnych zobowiązań – chrzcielnych i małżeńskich? Inspiracją dla szukania odpowiedzi mogą być słowa Teresy Dmochowskiej[1], gorliwej głosicielki piękna powołania do życia w małżeństwie.

Przywołałeś mnie do siebie, wskazując jednocześnie w kierunku zachodu: „Popatrz, jakie niebo czerwone”. I tak, stojąc obok siebie, wpatrzeni w rozrzutny blask, poczuliśmy jak zalewa nas radość. Staliśmy w milczeniu. W obliczu niebieskiego piękna dusze nasze zlały się ze sobą w dziękczynieniu[2].

Z dnia na dzień buduje się szczęście, zdobywa się miłość, kształtuje się dziecko... Niczego nie stwarza się od razu, za jednym zamachem. Nic nie jest nigdy ostatecznie osiągnięte... Wszystko trzeba wciąż rozpoczynać na nowo... Do wszystkiego trzeba wciąż na nowo powracać... Wszystko trzeba robić i odrabiać–cierpliwością, miłością, wolą[3].

Na godach kananejskich Maryja powiedziała: „Wina nie mają”. To tajemnicze wino, którego brak tak bardzo Ją zabolał, to wino, którego Chrystus Pan na Jej prośbę nie stworzył z niczego, lecz przemienił z wody – czyż nie jest to dokładnym obrazem tej nadprzyrodzonej miłości, w którą łaska Sakramentu małżeństwa powinna przemieniać przyrodzoną miłość dwojga ludzi? Maryja, Matka pięknej miłości, zapragnęła dla małżeństwa tej miłości  nadprzyrodzonej, która jedna potrafi nadać miłości przyrodzonej trwałość, moc i smak nieprzemijający. Bo przecież każda woda, choćby była najczystsza, z latami albo wietrzeje, albo pleśnieje i tęchnie. Wino natomiast z wiekiem staje się coraz przednie, coraz bardziej dostałe i szlachetne, i krzepiące. Tego właśnie wina miłości zaczerpniętej z Boga i przeobrażającej wodę miłości przyrodzonej zapragnęła Maryja dla małżeństw[4].

Na białe łóżeczka już spłynął spokój, oddechy zlały się w jeden szmer, piąstki zaciśnięte nad brzegiem kołdry rozluźniły się bezwładnie... Ogień przygasa... Dorzućmy kilka szczapek, choćby dla przyjemności ujrzenia jak nagle, jasnym rzutem, wystrzeli w górę płomień... I porozmawiajmy, przytuleni do siebie w ciemności. Od tych zwierzeń miłość nasza, która przez cały dzień tliła się niby żar pod popiołem, rozświetli się jak płomień ogniska[5].



[1]Teresa Dmochowska (1902-1977), tłumaczka i pisarka publikująca pod pseudonimem Jan Rybałt.

[2][T. Dmochowska], Ancilla. Pamietnik wieśniaczki francuskiej, Kraków 2016, s. 85.

[3]Tamże, s. 68.

[4]Panna Wierna, maszynopis powielony - Jasna Góra 1957, s. 106.

[5]Ancilla…, s. 65.