Refleksja Hanny Suchockiej na Niedzielę Palmową 2021

 Refleksja na Niedzielę Palmową na podstawie książki Hanny Suchockiej „Rzymskie Pasje. Kościoły Stacyjne Wiecznego Miasta

Dziś, w związku z czytaniem Psalmu 22, przypominają się słowa Benedykta XVI o milczeniu Boga wygłoszone podczas audiencji w dniu 14 września 2011 r. Jakże są one aktualne. Kontynuujemy rozważania wczorajsze dotyczące trudnych kwestii „milczenia Boga" i „zwycięstwa wiary" pośród cierpień i udręk. Benedykt XVI zaznaczył, że Psalm 22 przedstawia błaganie niewinnego człowieka, ściganego i otoczonego przez wrogów. Prosi on Boga o pomoc, a jego bolesna pieśń żalu w tajemniczy sposób otwiera się na uwielbienie. Psalm zaczyna się od słów „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" – wypowiedzianych również przez Jezusa na krzyżu. W swojej męce, będąc posłusznym Ojcu, przeszedł On przecież przez opuszczenie i śmierć, by dojść do życia i dać je wszystkim wierzącym.
         
        Opisując dramatyczną sytuację modlącego się człowieka, papież zauważył, iż jego przeciwnicy wydają się niezwyciężeni. Psalmista ukazuje ich jako dzikie i niebezpieczne zwierzęta, sam natomiast mówi o sobie jako o małym robaku, bezradnym, całkowicie bezbronnym. „Ale te obrazy używane w psalmie służą też do tego, aby powiedzieć, że kiedy człowiek staje się brutalny i atakuje swojego brata, przeważa w nim coś zwierzęcego, wydaje się tracić jakiekolwiek podobieństwo do człowieka. Przemoc ma zawsze w sobie coś bestialskiego i jedynie zbawcza interwencja Boga może przywrócić człowiekowi jego człowieczeństwo". Benedykt XVI zaznaczył, że psalm ten prowadzi nas do tajemnicy paschalnej. Zachęcił wiernych, by uczyli się rozpoznawać drogę wywyższenia właśnie w upokorzeniu i pełne objawienie się życia w śmierci na krzyżu. „W ten sposób, pokładając całą naszą ufność i nadzieję w Bogu Ojcu, możemy do Niego się modlić z wiarą w każdej trudnej sytuacji, a nasze wołanie o pomoc przemieni się w pieśń chwały".
         
        To słowa papieża pochodzą sprzed 10 lat ale jakże pasują do naszych dzisiejszych zmagań tak bardzo dramatycznych.  Wpisują się też w pełni w rozważania dzisiejszej Niedzieli Palmowej.

 

Medytacje Pielgrzyma (VI)

Ostatnie chwile pielgrzymowania. Czy będą dla nas „chwilami ostatniej łaski”, jak czytamy we wczorajszych rozważaniach H. Suchockiej? Czy lekcjami pokory, przygotowanymi przez czyny pokutne, o których pisze Ch. Pikoń w swych „Drogach Krzyżowych”, „ bo tylko one uratują nas i świat”? Dzisiejsza intencja kościołów stacyjnych „O łaskę sakramentalnej jedności z Bogiem dla wiernych na czas Świąt Zmartwychwstania Pańskiego” jest trudnym wezwaniem w czasach trzeciej fali pandemii i wprowadzonego ponownego lockdownu. W tym momencie nie przewidzimy formy naszego uczestnictwa w liturgii Świat Wielkanocnych, ale przecież modlimy się o łaskę sakramentalnej jedności z Bogiem. Jak i kiedy ona na nas spłynie jest Bożą tajemnicą. Skoro czyny pokutne rodzą pokorę, to jeśli się ona w nas zadomowi, trzeba przyjąć ją jako efekt naszego pielgrzymowania, ale i w jej duchu wynikające z lockdownu drastyczne ograniczenia. Przyjąć je jako krzyż, słusznie czy niesłusznie, włożony na nasze ramiona. I odczytać nasze „uzdolnienie” do jego niesienia, jako oczekiwane „drgnienie serca”; jako działanie „łaski ostatniej chwili” uzdrawiającą z rozmaitych uroszczeń, oddalającą wszelkie przejawy pychy i przemieniającą naszą pielgrzymią duszę. To nam pozwoli przeżyć w pokorze swoje Zmartwychwstanie w czasach pandemii.



Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca pielgrzymów według Serca Twego!

Anna Grzegorczyk

Medytacje Pielgrzyma (V)

Jesteśmy w kolejnym stadium wzmożonej pandemii. Jak nie zatracić się w niej? W osaczeniu wielu wątpliwości, potwornych lęków,  rozmaitych podziałów  między ludźmi. Wirus szaleje, a my wraz z nim. Uciekamy się do różnych sposobów, aby go pokonać; sposobów racjonalnych w skali społecznej, ale nie usuwających ani pandemii, ani skutków nią wywoływanych, chociażby w odniesieniu do kwestii szczepień. „Szczepionkowcy”  i antyszczepionkowcy toczą boje, jedni i drudzy w imię społecznych i moralnych racji. Poruszają się  nasze sumienia; składamy petycje będące wyrazem  troski o wartości wyższe i najwyższe – ostateczne. Uruchamia się piekło zacietrzewionych głosów, podejrzeń, oskarżeń. Jak  utrzymać się sobą, być silnym duchowo w tej zawierusze? Jedną z odpowiedzi jest pielgrzymowanie, które oprócz zewnętrznej formy  stacyjnych kościołów jest próbą budowania i chronienia swojego osobowego wnętrza; próbą budowania go na skale (Mt 7, 21-29). W myśl tej Ewangelii zaczynamy skłaniać się ku czynom miłości, które łączą, a nie dzielą. „Tylko czyny miłości stanowią granitowy, trwały  fundament naszej budowli życia wewnętrznego. Tak stawia tę sprawę Boski nasz Przyjaciel” – przekonuje nas  Cherubin Pikoń OCD (Drogi Krzyżowe, s. 26).  I tak, na przykład,  w  sytuacji „szczepionkowego piekła”, gdy coraz częściej dają się słyszeć głosy: „więcej nas szczepią niż leczą”,  może warto zwrócić się  z apelem nie tylko do  rozmaitych instytucji państwowych, ale i kościelnych. Z apelem o gruntowne opracowanie  i udostępnienie strony medycznej szczepionek oraz  przekazanie i wyjaśnienie przez Kościół jego wyników wiernym.  Można by uniknąć wówczas  „przypadkowej <strzelaniny>, która rodzi zamęt i nieufność” - jak  uważa  o. W. Ciak OCD. „Strzelaniny”, dopowiedzmy, która nie należy do czynów miłości, a niszczy  naszą budowlę życia wewnętrznego.


Anna Grzegorczyk

Medytacje Pielgrzyma (IV)

  Pielgrzymowanie  chroni i  umacnia godność człowieka. Wiele w nim stacji, które utwierdzają nas  w tym przekonaniu. Podejmujemy je przecież z intencją przemiany wewnętrznej, powstania z upadku, poszukiwania ćwiczeń duchowych, które nam w tym mogłyby  pomóc. Kroki te czynimy, aby podnieść się do godności ludzkiej po  życiowej zapaści, bądź trwać  w godności już osiągniętej. Wykonujemy  tę ciężką pracę, by dojść do  silnej  tożsamości osoby. Pielgrzymując liczymy na to, że się dźwigniemy duchowo, bądź dźwigniemy innych. Wkraczając na  tę drogę   wiemy też, że  nie dokonamy tego sami; że nie jesteśmy autorami naszej przemiany, do której dążymy. Dlatego idziemy za Chrystusem.  Paradoksalnie Chrystus odzierany z godności ludzkiej wywyższa nas, podnosi  nas do godności Boskiej. Uczestniczymy w Jego drodze krzyżowej, aby dostąpić łaski, która nas podniesie z życiowych i duchowych zapaści. Podążając Jego stacjami, łaska, której możemy dostąpić, nadaje  „granitową tożsamość naszemu życiu wewnętrznemu”, a wraz z nią ochronę dla ludzkiej godności. Jak nas  przekonuje  Cherubin Pikoń OCD: „Tylko wówczas nasze życie wewnętrzne będzie zbudowane na skale i nie zawali się w czasie burz i nawałnic” („Drogi krzyżowe”, s. 23, 24).


Anna Grzegorczyk

O. Wojciech Ciak OCD: Rozważania wielkopostne z inspiracji św. Jana od Krzyża

 Nawiedzanie kościołów stacyjnych powinno skłaniać do refleksji  skupiającej się na własnym podejściu do Osoby Jezusa Chrystusa. Odwołując się do św. Jana od Krzyża przytaczam teksty, które mogą stanowić pewną inspirację na czas pielgrzymowania za Nim po kolejnych kościołach stacyjnych.

Rozważanie I

Pierwszy tekst pochodzi z jego dzieła Droga na Górę Karmel (1DGK 13,3).W tym fragmencie Jan stwierdza, że punktem wyjścia w kroczeniu za Jezusem jest pragnienie ustawicznego naśladowania Go i rozważanie o Jego życiu.

„…trzeba mieć ciągłe pragnienie naśladowania we wszystkim Chrystusa, starając się upodobnić życie swoje do Jego życia, nad którym często trzeba rozmyślać, by je umieć naśladować i zachowywać się we wszystkich okolicznościach tak, jak On by się zachowywał”.

Rozważanie II

Drugi  tekst pomocny w rozważaniu w trakcie pielgrzymowania stacyjnego pochodzi również z „Drogi na Górę Karmel” (z 2DGK 7,4-5).  Nakłania do  zmierzenia  się z tym, na ile prawdziwie idziemy za Jezusem, bo może tylko ulegamy jakimś złudzeniom: „Mówi więc Zbawiciel: Si quis vult me sequi, deneget semetipsum, et tollat crucem suam, et sequatur me. Qui enim voluerit animam suam salvam facere, perdet eam, qui autem perdiderit animam suam propter me... salvam faciet eam”, co w przekładzie znaczy. „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i naśladuje mnie. Kto by bowiem chciał duszę swoją ocalić, straci ją, a kto by stracił duszę swoją dla mnie..., ocali ją” (Mk 8, 34-35). Św. Jan od Krzyża pisze:

„O! któż by mógł skutecznie to wyłożyć, pokazać i dać zasmakować w tym, co zawiera w sobie owo wskazanie o zaparciu samego siebie, dane przez naszego Zbawiciela, aby osoby duchowe ujrzały, jak właściwy sposób dążenia po tej drodze jest inny od tego, jaki wiele z nich uważa za dobry! Jedni bowiem myślą, że wystarczy jakikolwiek rodzaj skupienia i poprawy życia. Inni znowu zadowalają się pewnym stopniem ćwiczenia się w cnotach, praktyki modlitwy, umartwienia i nie dochodzą do zalecanych przez Zbawiciela: ogołocenia, ubóstwa, oderwania się i czystości duchowej (wszystko to bowiem jedno). Dzieje się tak dlatego, ponieważ wciąż jeszcze karmią i odziewają swą naturę pociechami i uczuciami duchowymi, zamiast oderwać się i wyzbyć się tego dla Boga. Inni jeszcze sądzą, że wystarczy oderwać się od rzeczy tego świata, a nie wyniszczają się i nie oczyszczają z tego, co dotyczy ducha. Dlatego też, jeśli mają sposobność osiągnąć coś pewnego i doskonałego, a mianowicie utratę wszelkiej słodyczy w Bogu, pozostając w oschłości, niesmaku i znużeniu (a to wszystko jest prawdziwym krzyżem duchowym i ogołoceniem w duchu ubóstwa Chrystusowego) - uciekają od tego jak od śmierci, szukając w Bogu tylko słodkości i rozkosznych darów. Takie postępowanie nie jest zaparciem siebie samego, nie jest ogołoceniem duchowym, lecz raczej łakomstwem duchowym.”

Rozważanie III

Z tekstów św. Jana od Krzyża  wypływa wiele rad  i przestróg dla naszego duchowego wzrastania, dla którego kościoły stacyjne stanowią tradycję będącą  oparciem  dla pielgrzyma, ale i pokarmem dla jego ducha. Stąd wskazówki  Świętego Karmelity są jednoznaczne i pomocne w nawiązywaniu osobistych relacji z Chrystusem; ponadto są Słowami  Miłości  i Światła.  Jeśli kroczący za Chrystusem nie stosują się do nich to, według Jana: 

„czynią się w duchu nieprzyjaciółmi krzyża Chrystusowego, gdyż prawdziwy duch wybiera w rzeczach Bożych raczej to co przykre, niż to co miłe; raczej się skłania ku cierpieniu niż ku pociechom; raczej pragnie utracić wszystko dla Boga, niż coś posiadać; raczej idzie za oschłościami i utrapieniami niż za pociechami i słodkimi obcowaniami, wiedząc, że to właśnie jest naśladowaniem Chrystusa i zaparciem się siebie. Przeciwne zaś postępowanie jest tylko szukaniem siebie w Bogu i sprzeciwia się całkowicie prawdziwej miłości. Szukać siebie w Bogu - to szukać w Bogu przyjemności i wytchnienia. Szukać zaś Boga w sobie - to nie tylko pragnąć być pozbawionym wszystkiego dla Boga, lecz skłaniać się z miłości dla Chrystusa ku wybieraniu tego co przykre, tak w rzeczach Bożych jak i w rzeczach świata. I to jest prawdziwa miłość Boga”.


Medytacje pielgrzyma (III)

 „Aby zło wyrwać z ciała, trzeba rozwinąć własną aktywność poprzez pokutę. Jej funkcją jest , by odwrót od zła i zwrot ku dobremu wszedł do krwiobiegu człowieka. Każdej grzesznej skłonności odpowiada właściwa jej pokuta, aby człowieka od niej odzwyczaić i rozwinąć w nim przeciwną temu dyspozycję” (E. Stein, Twierdza duchowa). 
Decyzję o pokucie, aby zobaczyć Światło; aby zmartwychwstać, aby narodzić się nowym człowiekiem wzmacnia wielkopostne pielgrzymowanie. Podczas kolejnych stacji, towarzyszących im intencji i włączonej w nie drodze krzyżowej dochodzi do naszej świadomości grzeszność – nasza, a nie cudza. Wraz z jej uświadomieniem to do siebie przyjmujemy oskarżenia padające pod adresem Chrystusa; tym pokorniej i zasłużenie niesiemy swój krzyż i pod jego ciężarem upadamy; tym bardziej cisną się łzy do naszych oczu i płaczemy nie tylko nad innymi, ale nad sobą i dostrzegamy brud własnych, a nie cudzych grzechów. Karlejemy we własnych oczach, a nasi bliźni rosną. Nasza pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, obżarstwo, gniew i lenistwo szukają swoich przeciwieństw, poczynając od najważniejszego z nich - pokory. Wprowadzenie jej w nasz „krwiobieg”, zaczyna stopniowo usuwać pozostałe. W miarę pokutnego pielgrzymowania.

Anna Grzegorczyk

Medytacje pielgrzyma (II)

Pielgrzymujemy do Światła, aby pojąć sens naszego życia. Już samo zwrócenie się w jego stronę wprowadza w nasza egzystencję wolę podjęcia próby pewnej jej zmiany; chęci uporządkowania duchowego wnętrza, które nie jest spójne; w którym nie znajdujemy odpowiedzi na nękające nas problemy; w którym panują ciemności.
Zastanawiająca jest w tym kontekście Ewangelia św. Jana, która skupia się na duchowych mrokach, które nie są rozjaśniane przez transcendentną pomoc. „Zapadły już ciemności, a Jezus do nich nie przyszedł” (J 6,16-17). Ta ewangeliczna sytuacja intrygowała św. Augustyna, który ją rozważał w eschatologicznych kontekstach: „Kiedy nadchodzi koniec świata, mnożą się błędy, mnożą się lęki, mnoży się nieprawość, mnoży się niewierność”. A Jezus nie przychodzi. Dlaczego? Ewangelista ukazuje Chrystusa jako Światło, które jest miłością. Nie jest ona jednak widoczna, gdy rządzi nami nienawiść, bo gdy „Kto nienawidzi swojego brata, ten jest w ciemnościach” (1 J 2,11). I św. Augustyn dopowiada: „Mnożą się zaś te ciemności braterskiej nienawiści, mnożą się codziennie. A Jezus jeszcze nie przychodzi”. Zapytajmy wraz ze św. Augustynem: „Skąd wiadomo, że się mnożą?” i odpowiedzmy jego głosem: „To wszystko to są fale, które miotają łodzią. Krzyki złorzeczących są burzami i wichrami. Wtedy stygnie miłość, wtedy rosną fale i miotają łodzią”, czyli naszym życiem, światem, kościołem, narodami. W tym roku pielgrzymujemy w takich ciemnościach, w pandemicznych ciemnościach. Módlmy się podczas niego o Światło, w nadziei na jego ujrzenie przy którejś stacji drogi krzyżowej w kolejnym kościele stacyjnym.

Anna Grzegorczyk

Medytacje pielgrzyma (I)

 W medytacjach wielkopostnych warto podjąć wątek oczyszczający nasze duchowe wnętrze. Wyraźną pomocą jest w ich ramach rozważanie stacji drogi krzyżowej. Wówczas stacje te ściśle zespalają się ze stacjami kościołów, przez które pielgrzymujemy. Ich intencje włączają się w nasze życiowe błądzenia, upadki, zgnębienia, cierpienia, wzgardzenia, poniżenia, intrygi… Przechodzimy przez nie, aby odzyskać siebie przez kroczenie za Chrystusem w pokornej nadziei ujrzenia się w prawdzie, uzdolnienia się do przebaczenia, do osiągnięcia stanu bezinteresownej miłości. Medytacja drogi krzyżowej staje się w ten sposób „ogniem ekspiacyjnym”, który wydobywa nas ze śmierci i prowadzi do zmartwychwstania. Zaufajmy w tym rozpoznaniu Edycie Stein – św. Teresie Benedykcie od Krzyża, której droga krzyżowa w duchu oczyszczenia M. Deselaersa zamieszczona została w pielgrzymim blogu; Edycie Stein, która przekonuje nas, że: „W męce i śmierci Chrystusa ogień pochłonął nasze grzechy. Kiedy w to wierzymy, kiedy w płynącym z wiary oddaniu przyjmujemy całego Chrystusa, to znaczy, że obieramy drogę naśladowania Go i tą drogą kroczymy, wówczas poprowadzi On nas «przez swe cierpienie i krzyż do chwalebnego zmartwychwstania»”.

Anna Grzegorczyk