Homilie Wielkopostne o. Wojciecha Ciaka OCD (IV)

 Woda płynąca ze świątyni


Wprowadzenie

Stajemy dziś dzięki I czytaniu wobec niezwykłego obrazu podanego nam przez proroka Ezechiela – wody, która wypływa ze Świątyni. Jak ten obraz można odczytać?

Oto kilka wskazań.

Najpierw obraz ten  ukazuje nam, że woda ma swoje źródło w świątyni, ma je w sobie. Następnie ta wypływająca woda staje coraz większym strumieniem i  tężeje sama w sobie. Nie ma żadnego innego dopływu, a jednak jej strumień jest coraz głębszy i pewnie coraz szerszy. Zarazem ta woda niesie w sobie błogosławieństwo, czyli niesie w sobie życie. Ale co więcej, ta woda docierając do ziemi jałowej i do wód rzeki słonej – uzdrawia je i stają się urodzajne ziemie, a wody słone zaczynają zwierać w sobie życie. Wiemy dobrze, że ten obraz znajduje swoje uobecnienie w tym, co stało się w momencie, kiedy z Serca Jezusa po przebiciu włócznią żołnierza wypłynęła krew i woda. Poszerzenie tego obrazu widzimy w łasce Bożej, która płynie w Kościele przez różnoraką posługę sakramentalną. W naszym życiu natomiast, ta woda łaski bożej dociera   w sposób szczególny  - przez modlitwę. A więc im bardziej będziemy wierni modlitwie, tym bardziej  przez nas ta życiodajna woda będzie docierała do innych ludzi.

Przywołajmy jeszcze raz ten  „pochód” wydobytych obrazów: źródło w świątyni, jego przemiana w coraz większy strumień, niosąca w sobie błogosławieństwo, jej „spotykanie się”  z pustynią i ze słonymi wodami, które uzdrawia, uobecnienie się tego obrazu w obrazie wody i krewi płynącej z Serca Jezusa oraz wody łaski Bożej płynącej z Kościoła. Zauważmy, że „pochód” ten dociera do finalnego przedstawienia wody jako modlitwy       

Na czym polega skuteczność modlitwy?

Ta woda płynąca z przebitego Serca Jezusa niesie w sobie życie. Jeśli  więc dana osoba w prawdzie  otworzy się na tę wodę, to  „wyrosną”  w niej cnoty miłości bliźniego, nie skupiania się na sobie i szukanie woli Bożej. Uzyska dzięki niej  świadomość, że na swoje życie trzeba patrzeć jak na powołanie, którego początków trzeba szukać w Trójcy Świętej. A co więcej, tylko dzięki tej wodzie ziemie bezpłodne mogą stać się urodzajne i dzięki niej można bronić się przed wodami tego świata; wodami, które jako wody Morza Martwego są symbolem braku życia duchowego, choć niosą w sobie minerały mające zbawienne działanie na choroby skóry i przeciwdziałanie jej starzeniu, na choroby układu oddechowego, układu krążenia, na reumatyzm, artretyzm, czyli dają życie ciału.

Dlatego człowiek modlitwy jest znakiem życia i źródłem wód łaski Bożej, wobec pustyni ludzkich serce i wód Morza Martwego, które niosą w sobie troskę o zachowanie ciała, ale niosą w sobie śmierć dla duszy.

Przykład papieża  Benedykta XVI

Benedykt XVI i jego obecność na Watykanie ukazuje dobrze, co znaczy być człowiekiem modlitwy. Przeto odwołam się do jednego z nim wywiadów:

Pytanie dziennikarza: Po rezygnacji wielu wyobrażało sobie średniowieczne scenariusze, trzaskanie drzwiami i sensacyjne oświadczenia. Tak że nawet komentatorzy byli zaskoczeni, niemal rozczarowani decyzją Waszej Świątobliwości o pozostaniu w murach św. Piotra, o zamieszkaniu w klasztorze Mater Ecclesiae. Jak Wasza Świątobliwość dojrzał do tej decyzji?

Odpowiedź Benedykta XVI: „Wiele razy odwiedzałem klasztor Mater Ecclesiae, od jego początków. Często udawałem się tam, aby uczestniczyć w Nieszporach, aby odprawić Mszę św. dla wszystkich zakonnic, które tam kolejno mieszkały. Wreszcie byłem tam na obchodach rocznicy założenia Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. W swoim czasie Jan Paweł II postanowił, że dom, który wcześniej służył jako mieszkanie dyrektora Radia Watykańskiego, stanie się miejscem modlitwy kontemplacyjnej, niejako źródłem żywej wody w Watykanie. Gdy się dowiedziałem, że kończy się trzyletni pobyt wizytek, w naturalny niemal sposób doszło do mojej świadomości, że jest to miejsce, gdzie będę mógł zamieszkać, aby kontynuować na swój sposób posługę modlitwy, do której Jan Paweł II przeznaczył ten dom”.

Zakończenie

Zdajemy sobie sprawę, co by było, gdyby nie posługa Benedykta XVI – pustynia i wody płynące z Morza Martwego opanowałyby wiele ludzkich serc. Dzięki zaś Benedyktowi XVI i jego modlitwie strumienie wody żywej wciąż płyną.

Podobną  więc posługę może pełnić każdy z nas, jeśli otworzy się przez modlitwę na wodę życia płynącą od Jezusa. I ten wspaniały obraz nakreślony w I czytaniu przez Ezechiela może się w naszym życiu wypełniać.