Anna Grzegorczyk - Pielgrzymowanie ku Światłu - cześć III

 Anna Grzegorczyk

Pielgrzymowanie ku Światłu

Cześć III

Światło jako Źródło i Miłość

Watykański kaznodzieja Raniero Cantalemessa na tegoroczne rozważania wiekopostne podaje Jezusowe zapytanie do uczniów: „Czego szukacie?”  Podczas naszego  stacyjnego pielgrzymowania zadajmy je  również sobie. Od czasów Chrystusa wielu z filozofów, teologów i „zwykłych” duchowych wędrowców próbowało sobie na nie odpowiedzieć. Św. Magdalena czy św. Augustyn zeszli z drogi błądzenia, gdy to pytanie stało się dla nich życiowym dylematem. Nie byli  jednak wstanie samodzielnie go rozwiązań. Pomoc  przyszła do nich „z góry”, od Światła, z trzech strumieni, od Trójcy Świętej, ale pomoc ta trafiła na przygotowywane podłoże. Bowiem, by doświadczyć Światła,  jak nas przekonują, nie tylko  muszą zaistnieć  okoliczności  zewnętrzne, ale trzeba pragnąć się  na nie  otworzyć. Otwarła się na nie  Maria Magdalena i Augustyn. Otwierali się na nie mistycy różnych epok i zaświadczali o swej wędrówce, „wspinaczce” wewnętrznej, duchowej ku Światłu. Bliska  nam dziejowo  E. Stein uchwyci ten moment pokornego i świadomego  poddania się strumieniowi Łaski płynącej z „góry”, z jednoczesnym kształtowaniem  swej duszy. Edyta z czasem dojdzie do „świadomości własnej ograniczoności”  i przekona się o  „trochę naiwnej wierze w siebie” . Na swej pielgrzymie drodze podążania za Światłem z przekonaniem napisze: „Taką  ocenę rozumie się zazwyczaj wtedy, gdy się otrzyma światło od wewnątrz”. 

Tę Łaskę – Światło,  otrzyma „z góry”  Jan od Krzyża, w którego mistykę  Stein jest „zanurzona” , i  nazwie ją Źródłem: „Jak dobrze znam to źródło, co płynie szeroko, choć tryska z głębi nocy”. W zaspokajaniu pragnienia Boga, na swej karkołomnej „drodze na Górę Karmel”, osiągnie jej szczyt. Nazwie go „żywym płomieniem miłości”.  I zjednoczy się z Nim  przed Tabernakulum, w modlitwie serca. Do takiego etapu pielgrzymowania: Światła -Źródła-Miłości,  dotrze również Edyta Stein. Także ona w ostatniej stacji swej drogi, po pokonaniu jej trudnych etapów duchowej  przemiany,  klęknie przed Tabernakulum i napisze: „Gdybym nie wierzyła w moc posłuszeństwa i w to, że Bóg może wykrzesać coś twórczego nawet z narzędzia całkowicie słabego i nieużytecznego – ustałabym. Tak więc robię, co mogę; ciągle na nowo czerpię odwagę z Tabernakulum, gdy mi ją odbiera uczoność innych”.