Medytacje pielgrzyma (II)

Pielgrzymujemy do Światła, aby pojąć sens naszego życia. Już samo zwrócenie się w jego stronę wprowadza w nasza egzystencję wolę podjęcia próby pewnej jej zmiany; chęci uporządkowania duchowego wnętrza, które nie jest spójne; w którym nie znajdujemy odpowiedzi na nękające nas problemy; w którym panują ciemności.
Zastanawiająca jest w tym kontekście Ewangelia św. Jana, która skupia się na duchowych mrokach, które nie są rozjaśniane przez transcendentną pomoc. „Zapadły już ciemności, a Jezus do nich nie przyszedł” (J 6,16-17). Ta ewangeliczna sytuacja intrygowała św. Augustyna, który ją rozważał w eschatologicznych kontekstach: „Kiedy nadchodzi koniec świata, mnożą się błędy, mnożą się lęki, mnoży się nieprawość, mnoży się niewierność”. A Jezus nie przychodzi. Dlaczego? Ewangelista ukazuje Chrystusa jako Światło, które jest miłością. Nie jest ona jednak widoczna, gdy rządzi nami nienawiść, bo gdy „Kto nienawidzi swojego brata, ten jest w ciemnościach” (1 J 2,11). I św. Augustyn dopowiada: „Mnożą się zaś te ciemności braterskiej nienawiści, mnożą się codziennie. A Jezus jeszcze nie przychodzi”. Zapytajmy wraz ze św. Augustynem: „Skąd wiadomo, że się mnożą?” i odpowiedzmy jego głosem: „To wszystko to są fale, które miotają łodzią. Krzyki złorzeczących są burzami i wichrami. Wtedy stygnie miłość, wtedy rosną fale i miotają łodzią”, czyli naszym życiem, światem, kościołem, narodami. W tym roku pielgrzymujemy w takich ciemnościach, w pandemicznych ciemnościach. Módlmy się podczas niego o Światło, w nadziei na jego ujrzenie przy którejś stacji drogi krzyżowej w kolejnym kościele stacyjnym.

Anna Grzegorczyk