Myśli Anny Grzegorczyk na Wielki Post 2023 (III) - cnoty teologalne

 

Miłość i jałmużna

Wystarczy wczytać się w Listy do Koryntian św. Pawła (pierwszy i drugi), aby przekonać się, że miłość jest wartością najwyższą, nie tylko w porządku cnót teologalnych. Życie ludzkie i wieczność bez tej wartości nie może istnieć. 

Warto rozważyć w tym kontekście lokalizcję tej życiodajnej i duchowej wartości. Miejsce jej bytowania jest łatwe do wskazania. Jest nim  serce, które zarówno w Starym , jak i Nowym  Testamencie, jest dla niego poczesne. Również w naszej ludzkiej codzienności, biologicznej i kulturowej, jest wyróżnione. Serce jest po prostu centrum nie tylko ciała, ale i duszy. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że w porządku naszego  człowieczeństwa doczesnego i jego wzniesienia do bytu wiecznego, to właśnie serce  wysyła sygnały, bez uwzględnienia których tracimy orientację w naszej drodze do zbawienia. 

„Zamknięte serce”, „zatwardziałe serce”, „ślepe serce” – to serce nieczułe; serce nie dostrzegające istnienia drugiego człowieka. Powiedzielibyśmy, że faryzeusz ma „zamknięte serce”, chociaż „otwarte dłonie” i rozdaje z tego co mu zbywa. Faryzeusz to ten, co dostrzega siebie, własne ego, ale nie widzi drugiego człowieka jako bliźniego. Tak nas przekonuje św. Paweł we wspomnianych listach i rekolekcjonista o. Ernest. Tej „ciasnocie serca” często towarzyszy „ciasnota umysłu”, a im razem wziętym można przeciwstawić miłość, która „gnieździ” się w sercu. Ona to właśnie dostrzega drugiego, w jego biedzie, ale i w jego ludzkiej godności. Ona też pozwala dać  bliźniemu  jałmużnę, ale nie z tego, co zbywa człowiekowi, ale z „obfitości serca”. Pozwala dać coś więcej niż „materialny datek”; pozwala zrobić coś więcej – okazać miłość; być dla drugiego, wychować go ku bezinteresownej miłości. Rodzi się pytanie, czy człowiek tak sam z siebie jest uzdolniony do takiego daru?; do dawania z „obfitości serca”? Wczytywanie się we wskazane  Listy św. Pawła przekonuje nas, że tak rozumianym sercem, sercem jako centralą duszy zarządza nie sam człowiek, ale Bóg, który jest Miłością.  To On jako  Miłość „porusza czułe serce”. To z uwagi na Jego zarządzanie sercem jesteśmy ukierunkowani na dawanie jałmużny z  „obfitości serca”, a nie z tego, co nam zbywa. Gdy tak czynimy mamy chyba prawo nazwać nasze uczynki miłosiernymi. Uzdalnia nas do ich czynienia Miłosierdzie Boga. Tak rozumiana jałmużna wiąże się  bowiem z sercem Boga, z  samą  Miłością.