Myśli Anny Grzegorczyk na Wielki Post 2023 (II) - cnoty teologalne

 

Post i nadzieja

To, że post, umartwienie i pokuta towarzyszyć winny nam w Wielkim Poście  jest oczywiste i od wieków praktykowane.  Podczas jednak  pielgrzymowania stacyjnego  ich  złączenie z teologalną cnotą nadziei stało się dla mnie przekonujące poprzez wysłuchanie tegorocznej rekolekcyjnej nauki o. Ernesta.  Przekonanie „nie poście po swojemu”, tak jak i „nie nawracajcie się po swojemu” wymaga głębszego zastanowienia nad znaczeniem postu i jego praktyką.  Jeśli bowiem tak czynimy, to post może okazać się bezużyteczny i niemiły Bogu; postem, którego Bóg nie chce.  Szczególnie w jego faryzejskiej postaci, którą znamy z ewangelicznej przypowieści o Faryzeuszu i celniku. Nie trudno wywieść z tej Ewangelii interpretację, że post faryzejski, podporządkowany żydowskim prawom pobożności, wbija w pychę, w „bezczelne wyliczanie  przed Bogiem umartwień, których się podejmujemy”; co więcej, chwalenie się  nimi przed innymi, wręcz „kupczenie” czy „zawieranie transakcji z Bogiem”. Jak mówi rekolekcjonista, taki faryzejski post „wbija w pychę”, a poszczenie o chlebie i wodzie, odmawianie różańców, odprawianie dróg krzyżowych bez przemiany w sercu, bez radykalnej przemiany życia, bez pragnienia zmiany całego życia nie jest postem, którego Bóg pragnie.  „Nawrócenie serca”, „rozdzieranie serca, a nie szat”, jest tym, czego Bóg od nas oczekuje, bo w ten sposób wyrażamy Mu  naszą miłość, miłość Oblubieńczą. Wystarczy zajrzeć do Ewangelii według św. Mateusza (Roz.9), aby poznać na czym ta miłość postna ma polegać. Jezus indagowany w kwestii postu przez faryzeuszy enigmatycznie odpowiada im  pytaniem na pytanie: „Czyż goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi?” To tajemnicze  odniesienie się do faryzejskiego postu  winno nas zniechęcić do rygorystycznej, formalnej  jego praktyki, bo oddala ona   nas  od oczekiwań Boga względem pokutnika,  a przybliża jego celnikową postać.  Pościmy bowiem, aby „bardziej kochać”, aby „serce nie było ciężkie”.  I w tym uwyraźniamy relacyjną formę postu oblubieńczego, a zarazem jego powiązanie z teologalną cnotą nadziei. Dlaczego? Dlatego, że w „miłosnym wymiarze postu” otwieramy się na nadzieję życia wiecznego, która wymaga przemiany dotychczasowego naszego postępowania; wymaga przemiany serca. Tak pojęta teologalna cnota nadziei otwiera nas na ucztę Eucharystyczną; na ucztę wieczną. Post Eucharystyczny tak rozumiany nie jest  żydowskim prawem, lecz spotkaniem  z kochającym  Bogiem; jest zadatkiem na życie wieczne.

Wskazuje on ponadto,  że podejmując taki post „jesteśmy w drodze” do życia wiecznego, po prostu pielgrzymujemy w kierunku Boga. y W takim przybliżeniu  nauki o poście przez o. Ernesta, odkrywamy tę niebanalną prawdę, że post jest nadzieją na życie wieczne